Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi slaszu z miasteczka . Mam przejechane 21685.50 kilometrów w tym 4691.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 24.57 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 18615 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy slaszu.bikestats.pl
  • DST 13.70km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:27
  • VAVG 9.45km/h
  • VMAX 38.82km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • HRmax 190 ( 99%)
  • HRavg 178 ( 93%)
  • Kalorie 1100kcal
  • Sprzęt Mbike Ultimate Carbon
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uphill Race Śnieżka 2014

Sobota, 9 sierpnia 2014 · dodano: 11.08.2014 | Komentarze 2

Nadszedł czas na najważniejsze zawody w tym sezonie. Czas na wyścig na Śnieżkę. Zapowiadała się super impreza i też taka była. W piątek z rana wyrusza pierwsza ekipa moich kibiców. Siora Agnieszka ze szwagrem i Ninką popołudniu meldują się w Góralu. Szwagier Krzychu wyjeżdża w południe z dzieciakami: Emilią , Dawidem i Miłoszem do Wrocławia do zoo, a później jadą w stronę Karpacza. Po pracy ja z Gosią oraz Lidką i Kubą jedziemy do Leszna po Kamilę i jedziemy do Karpacza. O 21:30 meldujemy się na miejscu. Postanawiamy iść na miasto na pizze. W drodze do domku sprawdzam czy dam radę wejść na podium po zawodach.

W sobotę wstaję po 7. Szykuję rower i przed 8 wyjeżdżam z Kubą do miasteczka po pakiet startowy. O 8:30 śniadanie i po nim ja jadę na rozgrzewkę a reszta wychodzi na śnieżkę kibicować. Ustawiam się na 20 minut przed starem w sektorze, który był jeszcze pusty. Staję jakieś 10 metrów od linii startu. Na starcie pojawiło się prawie 400 zawodników. Punktualnie o 10 ruszamy szosą w kierunku Świątyni Wang. Był to najłatwiejszy odcinek wyścigu. Nie dość, że najmniejsze nachylenie to jeszcze gładziutki asfalcik. Przy świątyni mam śr. prędkość 16 km/h. Wiedziałem, że nie jest to dobry wynik bo na odcinku prawie 4 km wyprzedziło mnie ponad 50 osób, ale postanowiłem jechać swoim tempem. Przy świątyni wjeżdżamy na kostkę i już po 100 metrach postanawiam zrzucić przerzutkę z przodu na najniższą zębatkę. Zaczęła się jazda z prędkością od 5,5 do 9 km/h. Nie spodziewałem się takiej rzeźni. Sam podjazd nie był trudny, ale to po czym się jechało było masakryczne. Już wiedziałem, że mam za dużo powietrza w kołach. Jeśli kostka była nierówna to trudno było utrzymać równowagę. Moje małe koła wjeżdżając w szczelinę miedzy kostkami chciały mnie zatrzymać. Na około 8 km słyszę: jedzie Sławek. I co widzę.

Gosia z Lidką i Kubą dopingowali mi zajebiście. Trochę byłem w innym świecie i nie wszystko pamiętam, ale wiedziałem że tam są. Krzyczeli, chcieli dać mi wodę, robili zdjęcia, kręcili film, a Kuba biegł ze mną i proponował 200 tys jak zejdę z roweru;)






Mijam Samotnie i jadę dalej.



Na 3 km przed metą zaczyna się jeden z najgorszych fragmentów wyścigu czyli zjazd. Nie był on długi ale przy prędkości 40 km/h po bruku i z takim ciśnieniem ręce mi odpadały. Na zjeździe straciłem dwie pozycje. Ostatni km to bardzo nierówna kostka i gdyby nie to, że już byłem przed metą to bym zszedł z roweru. Silny wiatr dawał się we znaki, ale gdy jakiś gościu krzyknął, że jeszcze 50 metrów i że nie jestem zmęczony to mu uwierzyłem i dojechałem do mety. Komentator od razu wyczytał moje nazwisko, czas i miejsce. Radość była ogromna i zdziwiony byłem, że nie bolą mnie nogi tylko tyłek. Jeśli będzie jeszcze kiedyś okazja wystartować w tych zawodach to przede wszystkim muszę mieć poniżej 2 atmosfer w kołach i najlepiej 29 calowych. Odcinek do Wangu trzeba było szybciej jechać, wykorzystując szosę. Dobrze też by było nie dopuszczę do spadku prędkości poniżej 6 km/h bo wtedy bardzo trudno utrzymać równowagę.
Po kilku minutach zaczynam dzwonić. Zacząłem od Gosi ale nie udało się. Później zadzwoniłem do Krzycha i dowiedziałem się, że były tak duże kolejki do wyciągu, że zrezygnowali z wjazdu. Jedyny minus wyjazdu to właśnie brak dzieciaków na trasie. Po małej godzinie na szczyt docierają moi towarzysze wycieczki i zbieram gratulacje i robimy sobie foty.






Czas: 1:27:26
Miejsce OPEN: 145/364
Miejsce kat M3: 65/149


Kategoria zawody



Komentarze
adpol
| 09:37 środa, 13 sierpnia 2014 | linkuj Gratuluję :) Też tam byłem i wiem w jakim świecie byłeś... ;) Pozdrawiam
marusia
| 16:34 wtorek, 12 sierpnia 2014 | linkuj Oprócz tyłka na tych kocich łbach wysiada jeszcze psychika. Doping naprawdę pomaga. Szacun za zrobienie tej trasy bez zsiadania. Jechałem raz i więcej tego chyba nie powtórzę :]
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!